niedziela, 15 lipca 2012

I. Lolita


  Mężczyzna spojrzał na swoją „ofiarę” z pogardą i jednocześnie podziwem w oczach. Ta dziewczyna była niesamowicie piękna. Jej gładkie, gibkie ciało, zdawało się być perfekcyjną rzeźbą wykutą przez samego Michała Anioła i kusiło niezwykle kobiecymi kształtami. Powoli, lekko dysząc podszedł do czerwonej kanapy na której leżała i ścisnął mocniej linę oplatającą jej umięśnione zgrabne nogi. Położył dłoń na ciepłym udzie i zaczął lekko je masować, by po chwili coraz mocniej szczypać i ściskać. Dziewczyna kilka razy westchnęła i jęknęła, ale nie był w stanie powiedzieć czy to z rozkoszy czy bólu. Nie mniej jednak bardzo go to podnieciło. Nachylił się nad jej cudownym licem i dotknął ciepłych zaróżowionych policzków. Zatopił palce w pięknych hebanowych włosach i lekko pociągnął. Otworzyła oczy. Były pełne bólu i przerażenia ale zarazem jakieś perwersyjnej satysfakcji. Nachylił się i przygryzł jej krwistoczerwoną wargę, a następnie polizał po policzku. Jego pożądanie wzrastało z każdą sekundą i chciał już przystąpić do konkretniejszych czynów, jednak postanowił jeszcze chwilę się z nią podrażnić.
Przeniósł ręce na jej szerokie biodra i przesunął po wąskiej tali w stronę pełnych, kształtnych piersi. Delikatnie zsunął z nich czarną, podartą bluzkę i zaczął drażnić sutki. Dziewczyna chciała go odepchnąć, ale miała związane ręce. Kilka razy poruszyła nimi by poluźnić liny jednak to nic nie dało. Wydała z siebie dźwięk niezadowolenia. To go rozwścieczyło. Z całej siły uderzył ją w twarz, zostawiając na policzku duży czerwony ślad.
-Angelo. Nie bądź niegrzeczna- skarcił ją i jednocześnie zsuwając z niej bieliznę- Zmuszasz mnie do bicia, a wiesz że nie chcę tego robić- jeszcze raz mocno ścisnął je piersi. Tym razem nie zareagowała. Uśmiechnął się z satysfakcją i pocałował ją mocno, wręcz brutalnie.
Uwielbiał to. Bezgraniczna władza nad kimś i robienie z nim co się chce, jest wspaniała. To niezmiennie od lat wywołuje w nim dreszczyk emocji i adrenaliny. Świadomość, że może uczynić co tylko sobie wyobrazi, niezwykle pobudzała jego zmysły. Oto leżała przed nim boska kobieta, cała tylko jego. Wiedział że cokolwiek by zrobił ona musi się mu poddać i nie ma prawa nawet zaprotestować…
Pogładził jej wytatuowane ramiona, a następnie odgarnął włosy z pleców żeby jeszcze raz przyjrzeć się ogromnemu tatuażowi na plecach. Mógłby godzinami patrzeć na te rozłożyste skrzydła prawie sięgające pośladków. Z błyszczącymi oczyma podziwiał je i gładził z namaszczeniem, jakby to było coś świętego. To właśnie przez to nazywano ją Angelą. Anioł. O tak. Była jego aniołem.
I następna rzecz którą w niej uwielbiał. Tatuaże. Oprócz władzy podniecał go bunt przeciwko świtu i wszelakie okazywanie go. Bardzo często siadał w ponurym parku na ławce i obserwował. Za każdym razem gdy dostrzegał kolorowe włosy, ciężkie buty czy „dziary” na jego twarzy kwitły niezdrowe rumieńce. To wzmagało w nim podniecenie. Raz na jakiś czas musiał się tego nagromadzonego pożądania pozbyć. Właśnie z nią.
To co zwykle robili na pewno nie można było nazwać zwykłym seksem. Zawsze w mrocznej scenerii, dziwnych strojach z niepokojącymi rekwizytami. Wiązał ją, bił i maltretował. Kazał jej robić dziwne rzeczy, wyprowadzał nagą na spacer po pokojach jak psa. To właśnie rozładowywało jego seksualne napięcie, to go satysfakcjonowało. Ktoś postronnym mógłby powiedzieć że to bardzo brutalne gwałty, a on jest zboczeńcem. Na całe szczęście nie było osób postronnych i nikt nie wiedział o jego upodobaniach. Mógł w pełni rozkoszować się swoją przewagą.
*
Tak perwersyjnie było też i tym razem. Poruszał się w niej szybko i gwałtownie co jakiś czas uderzając w jej bladą twarz. Kazał jej wbijać sobie paznokcie w plecy i jęczeć, najlepiej jak osoba cierpiąca. Posłusznie zrobiła to, zaciskając tylko mocniej powieki. Gdy co jakiś czas spoglądała na niego czarnymi jak węgiel oczami, w których źrenice prawie nie odróżniały się od tęczówek, przechodził go dreszcz przerażenia. Były tym razem puste jak u lalki, bez żadnych uczuć czy emocji. Dysząc ciężko rozkazał jej nie otwierać ich dopóki nie skończy. Posłuchała się. Musiała.
*
Gdy tylko zmęczony i spocony opadł na kanapę obok niej, wyrwała się i gwałtownie podniosła. Szybko założyła majtki i ciasny gorset a na to czarną koszulkę i krótkie spodenki. Odrzuciła włosy do tyłu i wciągnęła na nogi, długie błyszczce kozaki na wysokim obcasie. Następnie wyciągnęła w jego kierunku dłoń
-1500 się należy- spojrzał na nią zdziwiony. Wciąż nie doszedł do siebie po ogromnym orgazmie jaki miał przed chwilą. Przeczesał siwe włosy palcami i sięgnął po spodnie koloru khaki. Pogrzebał w kieszeni i wyciągnął gruby portfel.
-W zeszłym tygodniu było tylko 1200- dziewczyna westchnęła i zagryzła wargę. Ciągle to robiła. Bardzo seksowny gest.
-W zeszłym tygodniu było… prawie normalnie. A dziś mnie związałeś i długo męczyłeś. Jesteś wyjątkowym zbokiem, dlatego musisz wyjątkowo dużo płacić- wyciągnął kilka banknotów i wcisnął jej w dłoń.
-Spierdalaj suko. Miałbym za tę sumę tabun dziwek lepszych od ciebie- i jeszcze raz. Jeszcze raz chciał okazać jej pogardę i zmieszać z błotem. Jeszcze raz chciał poczuć słodki smak, jaki daje panowanie nad kimś. Dziewczyna prychnęła pogardliwie, zabrała szal w czaszki i czym prędzej wyszła z obskurnego pokoju.
*
Szła szybki krokiem przez ciemną, wąską uliczkę. Był środek nocy i drogę oświetlały jej tylko nieliczne latarnie, przygasające co chwilę. Niejedna osoba bałaby się tędy kroczyć samotnie, jednak ona przemierzała tę trasę dzień w dzień i była z tym oswojona. Przyszło jej żyć w obskurnej i niebezpiecznej dzielnicy i już dawno nauczyła się radzić sobie w każdej groźnej sytuacji. Życie było ciężkie, dawało w kość i zmuszało ją do robienia okropnych rzeczy, ale jakoś udawało się jej egzystować w miarę normalnie. Oczywiście pomijając upokarzającą pracę…
Nagle wpadła na jakiegoś faceta. Był niewysoki i raczej nierozgarnięty. Miał czerwoną bluzę i przydługie czarne włosy zasłaniające praktycznie całą twarz. W ręku ściskał smycz, na której uwiązany był mały pulchny piesek.
-Przepraszam – powiedział cicho. Choć raczej z potępieniem i wzgardą wypluł to słowo. Było dla niego jasne jaką profesję uprawia kobieta przed nim i nie zamierzał okazać jej żadnego szacunku. Zrobiła smutną minę, a uszach zadźwięczały jej słowa babci „Nie oceniaj nigdy nikogo po pozorach. Nie wiadomo jak piękne ma wnętrze” Może nie miała pięknego wnętrza, ale nie zasłużyła na takie traktowanie przez obcego.
Nieznajomy przestąpił z nogi na nogę i odgarnął włosy z twarzy, dzięki czemu mogła dostrzec jego piękne ciemne oczy. Westchnęła. Był całkiem przystojny i gdyby nie jego zachowanie może postarałaby się nawiązać z nim kontakt. Może coś więcej by się stało, może odnalazłaby miłość, szczęście… ale ona przecież nie była dziewczyną do kochania.
Miała ochotę roześmiać się ze swoich głupich myśli. Co sobie w ogóle wyobrażała?
Odsunęła się, robiąc przejście chłopakowi i zawiedzeniem obserwowała jego coraz bardziej oddalającą się sylwetkę.
***
Potarła mocno ramiona aby choć trochę ogrzać się w tę wietrzną noc i szybko przeszła przez ulicę. Podniosła głowę do góry i mimowolnie westchnęła z rezygnacją. Budynek w którym przyszło jej mieszkać nadawał się do rozbiórki ewentualnie do taniego horroru jako przerażające ruiny po których grasują okropne potwory. Niegdyś ta kamienica była piękna o unikatowym zielonkawym odcieniu. Zwracała uwagę i każdy chciał w niej mieszkać. Dziś też zawraca uwagę, ale z innych względów. Elewacja odłaziła, odsłaniając szare mury z niedbałym graffiti. W niektórych mieszkaniach szyby były powybijane, a  leniwi i niezbyt zaradni lokatorzy pozasłaniali je dyktami. Plac zabaw stojący przed wejściem lata temu był rajem dla dzieci, teraz napawał strachem każdego przechodzącego. Zardzewiała huśtawka nawet przy bezwietrznej pogodzie ruszała się, skrzypiąc złowieszczo. Nawet gdy świeciło słońce, to jego promienie przez rozłożyste drzewa, tu nie docierały. Tu wiecznie było ponuro. Tu wiecznie było niebezpiecznie. Tu można było tylko oszaleć.
  Przebiegła ostatnie pięć metrów dzielących ją od zdezelowanych drzwi wejściowych i  stanęła przed nimi, szukając nerwowo  kluczy. Nagle coś mocno szarpnęło ją za włosy i pociągnęło do tyłu. Upadła na zimny beton uderzając się boleśnie w głowę. Otworzyła oczy. W mroku ujrzała sylwetki trzech dobrze zbudowanych mężczyzn. Jednego z nich znała aż za dobrze. Arco.  
-I co suko?- warknął nachylając się nad nią. Wykrzywił się z obrzydzeniem, wpatrując się intensywnie w przerażoną i obolałą dziewczynę.  Miał szarą pomarszczoną twarz, wąskie usta i powykrzywiane zęby, które odsłaniał teraz jak wściekły zwierz. Dzieliło go od niej jedynie kilka milimetrów.
-Myślałaś że pójdziesz do tego starego zboczeńca bez mojej wiedzy i złapiesz całą kasę dla siebie? Tak?- był na skraju wytrzymania. Jego wiecznie blade policzki zaczęły się czerwienić ze wściekłości. Nic nie odpowiedziała. Zamknęła oczy, zupełnie go ignorując.
-Tak!?- wrzasnął, wymierzając jej siarczystego policzka. Mężczyźni stojący z tyłu podeszli bliżej, na wszelki wypadek, gdyby dziewczyna zaczęła się bronić i zaatakowała ich szefa.
-Przepraszam. Oddam twoją część- wychrypiała  sięgając za bluzkę, gdzie ukryła zwitek banknotów. Nie protestowała, bo wiedziała  jakie będą konsekwencje tego czynu. Kiedyś odmówiła zapłacenia haraczu co skończyło się złamaniem nogi, popękanymi  żebrami i głodowaniem samotnie w swojej norze.
  Jej alfons widząc gdzie znajduje się skrytka postanowił sam wyjąć pieniądze. Zdecydowanym ruchem rozerwał bluzkę na dwie części i odrzucił je za siebie a następnie rozpiął czarny, ciasny  gorset. Prostytutka zaprotestowała cichym jękiem, ale wystarczył kopniak od jednego z opryszków by przestała. Zachwycony Arco uspokoił ich machnięciem dłoni. Z błyszczącymi oczyma wpatrywał się w Angelę i jej cudowne, białe, nagie piersi. Powoli, zdawałoby się nieśmiało dotknął ich i czule pogłaskał. Już prawie zapomniał jak piękną i hojnie obdarzoną przez naturę, dziwkę sobie kupił. Była jego najlepszą inwestycją. Olśniewająca, z ciałem bogini za kilka dolarów, robiła co tylko jej kazano. Nie wiedział czemu była aż tak zdesperowana i czemu akurat taki zawód wybrała. Skąd się wzięła, jak naprawdę się nazywała. Nie obchodziło go to. Liczył się tylko ogromny zysk i to że mógł mieć ją w każdej chwili.
 Uśmiechnął się do siebie, sunąc dłońmi po jej ciepłym ciele. Gdy doszedł do podbrzusza, powoli rozpiął guzik od jej spodenek i zaczął się ich pozbywać. Miał gdzieś to że znajdują się na środku chodnika, przed wejściem do kamienicy. Nie myślał nawet o dolarach leżących na uboczu. Chciał ją brać tu i teraz. Nagle i niespodziewanie ogarnęła go niesamowita ochota na brutalny seks z tą bezbronną dziwką.
Jeden z jego towarzyszy odchrząknął. Wściekły odwrócił się w jego stronę.
-Szefie. Nie…Nie mamy czasu. Musi szef być dziś jeszcze u pana Masona- Arco skrzywił się przypominając sobie o dzisiejszym spotkaniu. Niestety było ważniejsze od Angeli.
Nachylił się nad bladą twarzą dziewczyny i pocałował ją, wkładając jednocześnie rękę za jej majtki. Po kilku sekundach natarczywego, intensywnego  całowania i ocierania się o jej drobne ciało oderwał się i zarechotał. Jego okropny śmiech rozniósł się echem po okolicy, wywołując u  niej gęsią skórkę. Bała się go i brzydziła. Ale jak sam to kiedyś określił był najważniejszym mężczyzną jej życia, któremu zawsze i wszędzie musi być posłuszna.  
-Uch…Angela. Co ty robisz z człowiekiem- pokręcił głową, otarł usta i sięgnął po pieniądze- Dobrze. Zobaczmy ile my tu mamy – szybko przeliczył banknoty, marszcząc  czoło w skupieniu.
-No no 1500. Zajebiście. Biorę 1200  a reszta twoja- rzucił jej z pogardą pieniądze. Odrzuciła je z wściekłością.
-Że co!? – wrzasnęła-  1200? Popierdoliło cię? Umawialiśmy się na połowę każdego mojego zarobku! A tymczasem bierzesz prawie wszystko!- chciała wstać i jakoś odebrać należną jej  sumę ale dwóch ochroniarzy przygniotło ją na powrót do ziemi. Jeden z nich na znak szefa z całej siły uderzył ją pięścią w twarz. Złapała się nos, uwiadamiając sobie że ciepło, które  poczuła to coraz szybciej płynąca krew.  
-Słuchaj kurwo- odparł Arco, który pozbył się uśmiechu i wrócił do poprzedniego wyrazu twarzy- Umawiać to ty się możesz, z klientem na lodzika, a nie ze mną na jakieś płatności. Jasne?!- pokiwała niepewnie głową. Opuściła ją chęć do wszelakiego protestu. Przyzwyczaiła się już do bicia, poniżania i spełniania wymagań innych. Nie żyła dla siebie, żyła dla innych. Jej ciało było ciałem setek facetów a ona nigdy nie mogła robić to czego chciała.
-Poszłaś do klienta bez pytania i prawdopodobnie chciałaś to ukryć a teraz jeszcze śmiesz mi się sprzeciwiać! Za karę nie dostaniesz nic – wściekły wyrwał dolary z rąk kobiety i jeszcze raz przyłożył jej po głowie. Nie za mocno i nie za słabo. Tak aby poczuła ból kary i jednocześnie była w stanie dalej pracować.
-Robisz się coraz bardziej niegrzeczna Angelo- wysyczał wściekły – Ja bym ci radził przestać. No chyba że życie ci niemiłe- Podniósł się z klęczek i schował banknoty  do kiszeni garniturowych spodni. Z marynarki  wyjął mały grzebyk i przeczesał  włosy, pokryte grubą warstwą żelu.
-Panowie. Wiem że nie mieliście dziś żadnej kobiety. Jest wasza- odwrócił się po raz ostatni w jej stronę, spluną  z pogardą i odszedł w ciemność nocy. 
                                                                         ***
Na chrystusowe rany i chustę Allacha! Co ja tu robię i co piszę? Jejku to mój pierwszy blog na blogspocie i ciężko mi ogarnąć więc wygląda jak wygląda. To co tu napisałam to wątpliwej jakości pierwszy rozdział opowiadania o prostytutce i mcr (no chyba nikt nie myślał że wezmę się za najbardziej oklepany temat świata czyli szkolnego Frerarda). To nie onet więc nie ma wymówek żeby nie dodać komentarza :(   Za ewentualne błędy przepraszam gdyż ponieważ dlatego iż nie sprawdzałam. Litrówki, brak przecinków etc. występują pewnie gęsto.

9 komentarzy:

  1. ah te narzeczeństwa ^^ I like it ^^ Tylko szkoda mi jej po części, a po części nie ;) Arco to zwykły, niewyżyty jeleń ;/ super, faceci nie przespali się załóżmy z 2 dni z jakąś laską i on rzuca tą Angele im jak kawałek mięcha głodnym lwom w zoo ;< W sumie to nawet nie wiemy czy ona rzeczywiści ma tak na imię ;> No i kiedy pojawi się reszta? Bo Frania już zaobserwowałam :D Jeszcze Gerard - pedał, right?

    -> red-like-a-blood.blogspot.com <-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miały być zboczeństwa xD automatycznie mi poprawiło ;/

      Usuń
    2. MCR, pedał Gee w następnej części! *u* Ej bo to ma być sad i brutal dlatego z tych kolesi takie świnie :C

      Usuń
  2. Lubie opowiadania z MCR. I tyle się naczytałam takich zboczonych opowiadań że chyba nic nie pobije Waycestów. C: Z cierpliwością czekam na kolejny rozdział. C:

    OdpowiedzUsuń
  3. To było mocne :D no i się, kierwa, Angela wkopała. Nieciekawe towarzystwo i tutaj ma do akcji wkroczyć MCR? hmm.. To może Gerard (lub Majkii) będzie dziwkiem i się spotkają w pracy? o.O Moje pomysły mnie dobijają po prostu, przepraszam no. :D
    Czekam na więcej ;3

    niebezpieczna-gra.blogspot.com

    P.S.: Radziłabym Ci wyłączyć weryfikację obrazkową, bo ona denerwuje (przynajmniej mnie xd)

    OdpowiedzUsuń
  4. Borze liściasty, ja nie muszę nic mówić, bo ty już wiesz, jak to na mnie działa <3 Po prostu tak zajebiste, że kolana miękną, opisy, rozpisy, omnomnom. Co jeszcze? Gimmie more.

    { savemesorrow & bulletinyourheart }

    + chętnie zajęłabym się wyglądem bloga, jeśli będziesz potrzebować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ♥ Wygląd bloga póki co kiepski ale zajmę się nim sama (albo mi się nie uda i wtedy się do Ciebie zwrócę :3 )

      Usuń
  5. Jestem zboczuchem, który czyta nieprzyzwoite dla mnie treści. Ale co tam, było warto :3 Szykuję się kolejny słodki komentarz w stylu Yu, ale jedyne, co mi się nie podoba to imię tej dziewczyny *mrze* A tak to wszystko cud, miód i orzeszki. Lubię takie "brudne" opowiadania :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję bardzo <3
      (Kurwełę to nie jest jej imię :( ma inne ;w;)

      Usuń